Nadszedł długo wyczekiwany przez nas dzień… Dziś opuszczamy Cusco i ruszamy w podróż do tajemniczego miasta, miasta Inków – Machu Picchu… Do Cusco jeszcze wrócimy… Wymeldowujemy się z hotelu, by jutro ponownie się w nim zameldować… w hotelu zostawiamy nasze bagaże… ze sobą zabieramy aparat i majtki na zmianę 🩲🙃.
Nasza podróż rozpoczyna się na cuscowskim dworcu kolejowym San Pedro, gdzie wsiadamy do luksusowego składu pociągowego PERURAIL*. Konradowi udało się kupić bilety dla naszej dwójki w “promocyjnej” cenie, za jedyne 156 $ 😮 (675.40 zł), Cusco – Machu Picchu, Machu Picchu – Ollantaytambo – Cusco… Pech chciał, że zaślepiony promocyjnymi cenami Złotówa, pomylił datę powrotu i musiał prosić peruwiańską kolej o zmianę biletów. PERURAIL wysłuchał błagań Konrada i za dodatkowe 169,60 $ (734,40 zł), zgodził się wsadzić nas do pociągu powrotnego do Cusco, w wyznaczonej przez nas dacie… Chytry dwa razy traci 🥹❗
CZY WIECIE, ŻE❓
Bilety na pociąg do Machu Picchu najlepiej kupić z wyprzedzeniem…
WCZEŚNIEJ = TANIEJ❗


Trasa pociągu do Machu Picchu biegnie wzdłuż rzeki Urubamby. Siedzimy w przeszklonym wagonie pociągu… zostawiamy za sobą spalone słońcem andyjskie doliny, które zmieniają się w soczyście zielony las deszczowy 🌴🌳🌲…
Aguas Calientes – Machu Picchu pueblo

Nasz pociąg po około trzech godzinach dojeżdża do Aguas Calientes. Machu Picchu Pueblo to miasteczko położone w pobliżu słynnych inkaskich ruin, które stanowi bazę noclegową i wypadową dla tysięcy turystów, którzy przyjechali tu w jednym celu – na własne oczy zobaczyć jeden z Siedmiu Nowych Cudów Świata.
Miasto pełne jest hoteli, restauracji i knajpek, które dostosowane są zarówno do turystów z portfelami wypchanymi solkami jak i tych których portfele przechodzą finansowe kryzysy.
W Peru, Konrad nazywa mnie Solówą. To ja jestem tym, który nie może pogodzić się z masowo znikającymi banknotami i klepakami z portfela… Miałem nadzieję, że po koszmarnie drogim Nowym Jorku, Peru dla naszych portfeli, będzie finansowymi wakacjami… Ale to my sami jesteśmy sobie winni… Budżetowi turysty śpikają w hostelach i w namiotach… budżetowi na własnych nogach, przez kilka dni maszerują Inkaskim Szlakiem do Machu Picchu… My jesteśmy starzy… potrzebujemy dostępu do wucetu, podanego śniadanka i podwózki do ruin Machu Picchu 🙃…
W Aguas Calientes spędzamy jedną noc. Pokój w hotelu, który zarezerwowaliśmy okazuje się brudną, pozbawioną okien celą. W budynku nie ma żywego ducha… Właściciel, który wprowadził nas do budynku zniknął 😮… Kontaktujemy się z Booking.com, którego interwencja sprawia, że zostajemy przeniesieni do czystego, jasnego pokoju w duuużo fajniejszym hoteliku.
Rzucamy bagaże, na recepcji zamawiamy śniadanie na jutro, na wynos i idziemy w miasto. Nasze kroki kierujemy na lokalny market. Kupujemy egzotyczne owocki, a na stoisku gastronomicznym zjadamy ryż z el kurczakosem i smażonymi bananami. Po obiadku piwko… W drodze powrotnej do hotelu zatrzymujemy się w centrum turystycznym by kupić bilety na autobus, który zawiezie nas do ruin Machu Picchu. Cena biletu w obie strony to “jedyne” 24 $ (103,90 zł) na osobę❗
UWAGA❗
Aby kupić pociągowe, autobusowe i bilety do Machu Picchu potrzebny będzie paszport. Paszport sprawdzany będzie przy bordingu do autobusu i pociągu. W Peru lubią biurokrację 😉…
Miasto w cieniu Starego Szczytu
Wstajemy wcześnie rano, a może późno w nocy… Jest godzina 3.30. Maria i Krzysiek, autorzy bloga PAKUJ WALIZY, doradzili nam by jak najwcześniej pojawić się na przystanku autobusowym. Posłuchaliśmy ich i jesteśmy drudzy w ogonku, który szybko się powiększa… Część turystów (ci młodzi i sprawni) z pogardą omijają naszą kolejkę i na nogach zdobywają szczyt, na którym znajduje się miasto starożytnych Inków.
UWAGA❗
Droga do Machu Picchu jest wąska, stroma i kręta. Kilka tygodni przed naszym Gigantem autobus z turystami stoczył się z klifu. W wypadku zginęło czworo turystów, dziesiątki zostało rannych.
Autobus wolniutko podjeżdża pod górę, zapewniając spektakularne widoki na szpiczaste skalne szczyty… Po jednej stronie mamy skalną ścianę, po drugiej przepaść… Z dżungli wyłażą upoceni, zadowoleni z siebie turysty, którzy przez półtorej godziny wspinali się do bram Machu Picchu…
Punktualnie o godzinie 6 wchodzimy na teren tajemniczego miasta Inków. Jesteśmy witani przez lamy i alpaki 🦙🦙🦙, które skubią trawę i pozują do zdjęć… Jest naturalnie cicho 🙂… Idziemy wyznaczonym szlakiem na taras widokowy. Chmury i mgła skrywają budynki miasta… Wiatr przegania chmurki i odsłania tajemnicę, która odkryta została dopiero w 1911 roku przez profesora Uniwersytetu Yale Hirama Binghama III. Zamurowało nas, kopary nam opadły… Patrzymy i nie dowierzamy… Przed nami Machu Picchu… Jest pięknie… jest magicznie… jest WOW❗



CZY WIECIE, ŻE❓
Machu Picchu w języku keczua oznacza Stary Szczyt, górę w cieniu której, na siodłatej grani, Inkowie wybudowali miasto.
Machu Picchu
Hiram odkrywając na początku XX wieku ruiny inkaskiego miasta myślał, że odkrył ostatnią stolicę imperium – Vilcabambę. Nie miał pojęcia, że w dżungli, było nie jedno lecz dwa zaginione miasta… Vilcabamba odkryta została przez Tonego Halika i Elżbietę Dzikowską (naszych podróżniczych guru), którzy w 1976 roku udowodnili, że ruiny na które wcześniej natknął się Hiram Bingham są zaginioną stolicą Inków.
Inkowie wybudowali Machu Picchu w połowie XV wieku, by zaledwie po niespełna stu latach je porzucić. Nie znana jest prawdziwa nazwa miasta, nie zachowały się żadne przekazy o mieście w sercu dżungli… W hiszpańskich kronikach pojawia się nazwa miejsca zwanego Piccho, ale nie ma pewności, że odnosi się ona do miasta odkrytego przez amerykańskiego naukowca. Niepiśmienni Inkowie z jakiegoś powodu wymazali pamięć o mieście w cieniu Starego Szczytu… Czemu❓ Na to pytanie nikt nie jest w stanie odpowiedzieć…
Naukowcy od lat szukają odpowiedzi… Kto❓ Kiedy❓ Po co❓ Badania antropologów z początku XX wieku, którzy badali szkielety mieszkańców miasta, wysunęły hipotezę, że miasto zamieszkane było przez same kobiety. Miasto Sanktuarium… Miasto Dziewic… Teoria, do dziś popularna wśród lokalnych przewodników, obalona została przez współczesnych naukowców, którzy udowodnili, że kości znalezione na terenie cmentarza nalżą zarówno do kobiet jak i mężczyzn…

Na terenie miasta znajduje się zaledwie 200 domostw, co prowadzi do wniosku, że populacja wahała się w granicach tysiąca mieszkańców. Liczne tarasy uprawne w mieście i w jego okolicach mogły wyżywić znacznie wyższą liczbę ludzi. Archeolodzy uważają, że mieszkańcy zajmowali się uprawą liści koki, dla kapłanów i rodziny królewskiej w oddalonym o 80 kilometrów Cusco.
Inni naukowcy uważają, że rolnictwo na terenie Machu Picchu było niewystarczające by móc wyżywić mieszkańców miasta, a większość żywności była sprowadzana z innych terenów. Wszyscy zgadzają się w jednej sprawie… Liczne świątynie świadczą o specjalnym, religijnym charakterze miasta.
Czy religijny charakter Machu Picchu sprawił że, mieszkańcy inkaskiego imperium nie zdradzili hiszpańskim najeźdźcom lokalizacji miasta❓

Dziękujemy Aniu ❤️❗
Specjalne podziękowania dla Ani ze Szczecina, która na WOŚP-owej aukcji wylicytowała pocztówkę z magicznego Machu Picchu.
Pomaganie jest fajne❗
Jest WOW 😮
Łazimy uliczkami Machu Picchu… Jesteśmy pod wrażeniem kunsztu inkaskich budowniczych, którzy bez pomocy koni, wozów i współczesnych narzędzi, wybudowali miasto na stromej ścianie góry w środku dżungli.
CZY WIECIE, ŻE❓
Po tym, jak Machu Picchu ogłoszone zostało jednym z Siedmiu Nowych Cudów Świata władze Peru podjęły decyzję mającą chronić inkaskie miasto przed jego zadeptaniem. Dzienny limit turystów, którzy mogą wejść na teren osady wynosi 2 500. Inkaskie miasto można podziwiać ze szczytów gór. Na górę Wayna Picchu wpuszcza się dziennie 400 osób, aby wdrapać się na górę Machu Picchu także potrzebny jest bilet – dzienny limit to 800 osób. Na terenie Machu Picchu wyznaczone są cztery trasy, a turyści zobowiązani są do niezbaczania z wybranej ścieżki.
Bilety do Machu Picchu należy rezerwować z wyprzedzeniem❗



Łazimy i patrzymy… Jak zawsze łapiemy się na tym, że nie mamy pojęcia o przeznaczeniu budowli które w pocie czoła wzniesione zostały setki lat temu… Świątynia Słońca, Świątynia Trzech Okien, Pałac Księżniczki, Dom Moździerzy… o istnieniu tych budynków dowiadujemy się z Internetu, już po naszej wizycie w mieście Inków… Czy to nas martwi❓ Absolutnie NIE❗ Nieznajomość architektury i historii miasta nie przeszkadza nam w zachwycie nad jego krajobrazem… Ruiny, skaliste szczyty, dżungla, nisko zawieszone chmury i pasące się lamy… wszystko to sprawia, że Machu Picchu sytuuje się na pierwszych miejscach listy najfajniejszych rzeczy jakie w życiu widzieliśmy…
CZY WIECIE, ŻE❓
Machu Picchu i Inkaski Szlak przez Andy wpisany został na Listę Światowego Dziedzictawa UNESCO.



Spacer po Cudzie Świata wybudowanym przez starożytnych Inków zajmuje nam jakieś trzy godziny. Cieszymy się każdą chwilą… ani przez sekundę nie żałujemy godzin spędzonych w samolocie, dolców, eurasków i soli które opuściły nasze portfele.

MACHU PICCHU
152 S/ (187 zł)
Powrót do Cusco
Autobus zwozi nas do Aguas Calientes. Mamy czas na lanczyka. Idziemy do Centro Turistico, gdzie na pocztówkach, które w świat wysłane zostaną, przybijamy oficjalny stempel z Machu Picchu. Z hotelu zabieramy plecaki i idziemy na pociąg, który zawiezie nas do Ollantaytambo. Tym razem siedzimy w pierwszej klasie… dostajemy przekąski a podróż umila nam obsługa pociągu, która przebrana w tradycyjne stroje urządza potańcówkę.
W Ollantaytambo przesiadamy się do autobusu, który wiezie nas do Cusco. Podróż się dłuży… po drodze nie ma przystanku na siku a my w pociągu popijaliśmy sobie piwko 🍻… Udaje nam się nie zasikać autokaru… Pieszo idziemy do hotelu, gdzie dowiadujemy się nasz bagaż został przeniesiony do innej miejscówki… W naszym hotelu pękła rura… Nie robimy afery… Chcemy się tylko przekimać… Jutro żegnamy się z Cusco… Jutro witamy się z Limą❗
Machu Picchu jest baaardzo fajne❗
* Alternatywą dla Perurail jest Inca Rail.
Machu Picchu odwiedziliśmy we wrześniu 2022 roku.
Brak komentarzy