Nadszedł wyczekiwany dzień wyjazdu… Spakowani, podekscytowani ruszamy na lotnisko…
Do Indii lecimy liniami Qatar Airways, z międzylądowaniem w Doha (cena biletu Dublin – Doha – Delhi i Bombaj – Doha – Dublin to 638 € (2 754 zł). Nasz pierwszy przystanek to Delhi 🤗!

Po prawie 13 godzinach lądujemy w Delhi w Indiach!!!
Pierwsze kroki kierujemy do okienka, w którym do naszych paszportów zostaje wbita e-wiza. Jesteśmy fotografowani i nasze odciski palców zostają pobrane 🙄.
Odbieramy plecaki i kierujemy się do wyjścia. Chcemy kupić kartę SIM z indyjskim numerem, ale najpierw chcemy odetchnąć indyjskim powietrzem… Na zewnątrz terminala tłum ludzi czekających na przylot członków swoich rodzin, przyjaciół… Nasyceni pierwszymi obrazami kierujemy się z powrotem do terminala po SIM kartę. Drogę zagradza nam ochroniarz, który informuje nas, że nie mamy prawa wstępu do terminala!!! Jak to? Przecież 5 minut temu stamtąd wyszliśmy!!!
Namaste
Idziemy do okienka zamówić taksówkę. Od razu jesteśmy zaczepieni przez lokalnych taksówkarzy. Przed wylotem zrobiliśmy rozeznanie i wiemy, że ci, którzy nas zaczepiają mają zawyżone ceny usługi. Idziemy do budki “prepaid taxi”, które znajduje się na zewnątrz terminala przylotów. Zaproponowano nam kosmiczną cenę.
Musimy dostać się do centrum Delhi. Transport publiczny będzie najtańszy. Skutecznie odmawiamy lokalnym naganiaczom – naciągaczom.
Znajdujemy autobus, który odjeżdża do centrum. Wsiadamy… Po chwili jedna z życzliwych pasażerek mówi nam, że lepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z metra. Wysiadamy z autobusu i idziemy na stację metra 🚇.
Rzeczywiście, jest mniej tłumnie. I tanio!
UWAGA❗
Pamiętajcie, że wszystkie bilety i żetony trzeba zachować! Trzeba je okazać przy wyjściu.
Ściema! Wałek!

Po godzinie w metrze dojeżdżamy na NDLS (New Delhi Central Station). Jest to ostatni przystanek na trasie z lotniska. Wysiadamy i od razu zostajemy zaatakowani przez lokalsów. Wiemy, że nasz hotel zlokalizowany jest w sąsiedztwie stacji kolejowej i jesteśmy niedaleko celu. Podchodzi do nas mężczyzna i informuje nas, że teren, gdzie znajduje się nasz hotel jest zamknięty z uwagi na przypadki świńskiej grypy, a przejście przez kładkę nad torami wymaga ważnego biletu kolejowego.
Ściema! Wałek! Nie wdajemy się w dyskusję i idziemy do lokalnego ryksiarza. Ten oferuje nam podwózkę za podejrzliwie niską kwotę 20 ₹ (1 zł). Decydujemy się… Wsiadamy… Już mamy ruszać, gdy kierowca pyta nas czy mamy specjalną zgodę na wejście na teren, gdzie panuje świńska grypa?! Mamy dość! Wysiadamy! Idziemy dalej! Od przeszło godziny błądzimy po okolicy…
Pytamy się policjanta drzemiącego nieopodal dworca o wskazanie kierunku. Jesteśmy coraz bliżej celu… Idziemy kładką, na którą ponoć trzeba mieć ważny bilet kolejowy… Znowu zaczepia nas mężczyzna, który nawet pokazuje nam legitymację i próbuje ponownie nam sprzedać tanią historię o świńskiej grypie i niezbędnym zaświadczeniu z rządowego biura turystyki. W tym momencie włącza nam się tryb niemilucha i krzyczymy na niego.
👆🏻 Odpuszcza i wskazuje nam miejsce, gdzie znajduje się nasz hotel.
UWAGA❗
Naciągacze nas obserwują i współpracują ze sobą. Choć Indusi są mili i pomocni to jednak jeżeli ktoś Was zaczepia i sprzedaje tanie historie – to znak, że możecie paść ofiarą oszustwa. Bądźcie ostrożni i czujni! Nie dajcie się wkręcić!
Złe dobrego początki…

Docieramy do hotelu. Dzielnia jest odrobinę “dodgy”, ale to urok sąsiedztwa stacji kolejowej. Świadomie wybieramy hotel w bliskim sąsiedztwie stacji kolejowej z uwagi na poranny pociąg do Agry już za 2 dni.
Smog jest tak wielki, że od razu zakładamy nasze maski przeciw smogowe, które mieliśmy ze sobą na naszym chińskim gigancie. Nasz pokój znajduje się na pierwszym piętrze. Pokój jest niewielki bez okna. Pokój czysty ale pościel skrywa tajemnice, których nie chcemy odkrywać. Daleko poszewkom i prześcieradłom do pierwszej świeżości. Witamy w Indiach 👀‼
Zostawiamy bagaże w pokoju i idziemy po indyjską kartę SIM. Recepcja jest w stanie wszystko zorganizować. Po chwili portier zabiera nas do lokalnego punktu, gdzie można załatwić formalności związane z nabyciem karty SIM. Niezbędny jest paszport, zdjęcie, które wykonują na miejscu i oczywiście kasiora. Formalności dopełnione, dokumenty podpisane. Dzienny limit Internetu to 5 GB i darmowe rozmowy lokalne. Karta SIM będzie aktywna za parę godzin. Całkowity koszt 800 ₹ czyli ok 43 zł.
Wracamy do hotelu. Pora się odświeżyć po długiej podróży. Delhi czeka!
Namaste Delhi! Namaste Indie!
नमस्ते
Brak komentarzy