Czas na kolejną wyprawę… Dzisiaj znowu będziemy podążać śladami starożytnych Majów, Naszym celem jest malownicze miasto Tulum i piramida w Coba. Wycieczka kosztuje nas około 80 $ (około 300 zł). Raniutko zostajemy odebrani z hotelu i ruszamy do Tulum. Jedziemy około godziny, odległość od Playa del Carmen to jakieś 65 km. Jedziemy busem, nasza grupa liczy 8 osób. My i Amerykanie…
Port w Tulum

Tulum to najlepiej zachowane miasto Majów na Jukatanie. Ruiny miasta położone są na 12 metrowych klifach. Tulum było jednym z ostatnich miast wybudowanych i zamieszkałych przez Majów. Swój największy rozkwit miasto przeżywało w wiekach XIII – XV.
Około 70 lat po tym, jak Hiszpanie zaczęli okupować Meksyk, miasto zostało porzucone. Przypuszcza się, że przyczyną porzucenia miasta są choroby “starego świata”, które dziesiątkują społeczeństwo Majów.
Nie musimy wspominać, że jest gorąco. Średnia, roczna temperatura w Tulum to 30°C 🌞. Z chęcią wskoczylibyśmy do wody zamiast łazić za przewodnikiem po ruinach miasta 😊. On (przewodnik) gada, my staramy się słuchać…

Coba

Tulum jest portem dla Coby, która jest następnym przystankiem naszego dzisiejszego Giganta. W drodze do Coby zatrzymujemy się na obiad (obiad wliczony w cenę wycieczki, napoje dodatkowo płatne). Obok restauracji jest jeziorko, w którym wyleguje się krokodyl 🤪. Gad 🐊 nic sobie nie robi z naszej obecności. Jest panem we własnym bajorku!
Coba to miasto oddalone od Tulum o jakieś 45 km. Zamieszkiwane było przez ponad 50 000 mieszkańców, a jego obszar to 70 km². Do tej pory odkryto tylko fragmenty miasta. Dżungla skrywa wiele budynków, które czekają na swoich odkrywców. Główny obiekt miasta to piramida Nohoch Mul. Trzeba przedrzeć się przez dżunglę… Mamy trzy możliwości: z buta, na rowerze lub rikszą. Rowery 😁!
Po dżungli najlepiej poruszać się… rowerem…
Spośród setek jednośladów wybieramy pojazdy dla siebie…
Pędzimy na złamanie karku przez dżunglę… Po kilku minutach orientujemy się, że zostaliśmy sami… Zgubiliśmy się? Jedziemy zgodnie ze znakami. Zawracamy…
Okazuje się, że nasz przewodnik zatrzymuje się przy budynkach miasta i opowiada o ich znaczeniu… Nas interesuje tylko piramida… Przepraszamy, za nasz wybryk i wysłuchujemy wykładu 😇. Skończył… 3, 2, 1 START! Ruszamy… Przebieramy nogami i naszym oczom ukazuje się piramida w Cobie 😍! Coś jest jednak nie tak… Nie ma naszej grupy! Zawracamy! Kolejny budynek, tym razem targ i kolejny wykład. Karcące spojrzenie naszego przewodnika wywołuje u nas poczucie winy 🙃! Nawet nie podchodzimy, stoimy z boku i grzecznie czekamy…
W końcu dostaliśmy pozwolenie! Jedziemy! Jest! Piramida Nohoch Mul!


Jak się wlazło to teraz trzeba jakoś zleźć! I tu pojawia się problem… Piramida jest bardzo stroma. Pomalutku, stopień po stopniu, na dupkach schodzimy na dół 😋.
Żółwiowe łąki w Akumal
Po tak ciężkim (gorącym) dniu zasłużyliśmy na nagrodę. Jedziemy do Akumal. Tutejsze plaże i przybrzeżne wody to siedlisko żółwi morskich. Każdy turysta zobowiązany jest do założenia kamizelek, które mają zapobiec próbie nurkowania i niepokojenia tych uroczych gadów 🤭…



Żółwie pasą się na wodorostowych łąkach. To magiczne zwierzęta 🐢. Godzinami możemy je podglądać. Nie jest to takie proste… Dwa machnięcia żółwich płetw i żółwia nie ma 😁!
CZY WIECIE, ŻE❓
Kupowanie ręcznie robionych pamiątek u lokalnych społeczności to jeden ze sposobów na polepszenie ich sytuacji materialnej!
Wizytując lokalne społeczności warto wypełnić kieszenie cuksami i drobniakami dla najmłodszych mieszkańców! Nas nic to nie kosztuje, a dzieciakom sprawimy radość!

To był dzień pełen atrakcji. Zwiedziliśmy miasto Majów, goniliśmy się po dżungli, zjeżdżaliśmy na dup…ch z piramidy, pływaliśmy z żółwiami, zajadaliśmy kukurydzianą tortillę upieczoną przez mamę Indiankę. Fajnie było 😊😊😊!

Brak komentarzy